Marcin Baran wywodzi się z grupy autorów związanych w latach 80/90 z krakowskim czasopismem "bruLion". Publikowali w nim tak znani dziś twórcy, jak Marcin Świetlicki, Jacek Podsiadło, Manuela Gretkowska, Marcin Sendecki, Izabela Filipiak, Miłosz Biedrzycki, czy właśnie Marcin Baran. Cechą wspólną ich pisarstwa, wyraźnie widoczną także w poezji Barana, jest nieomal reporterska obserwacja codzienności jako punkt wyjścia dla dalszych refleksji. W tym kontekście pytanie jednego z uczestników spotkania, czy poeta może być dziennikarzem, zabrzmiało nieomal prowokująco. Poeta wybrnął z niego, udzielając odpowiedzi mocno uogólnionej, o niechęci większości poetów do podejmowania zajęć pozaliterackich; o sobie powiedział w niewielu słowach na samym końcu.
Głównym wszakże tematem spotkania był nowy tomik, którego tytuł, "Niemal całkowita utrata płynności", został - wedle słów autora - zainspirowany światowym kryzysem. Sama zawartość książki świadectwem kryzysu nie jest, przynajmniej jeśli chodzi o jej autora. Przeciwnie, to pierwszy od dobrych kilku lat tom zawierający wyłącznie "premierowy materiał"; ostatnie wydawnictwa sygnowane nazwiskiem Marcina Barana były w większym lub mniejszym stopniu wyborami z wcześniejszej twórczości. Autor odczytał kilka wierszy z nowego zbioru - piszącemu te słowa najbardziej spodobały się te najkrótsze (nie dlatego, że najkrótsze, ale że najtreściwsze).
Nowe utwory Barana - przynajmniej te, które usłyszeliśmy podczas spotkania (wraz z tymi, które przeczytałem z udostępnionego mi na chwilę przed spotkaniem egzemplarza tomiku, podarowanego przez autora bibliotece BWA) - są godną kontynuacją tego, co zapoczątkował przed laty na łamach "bruLionu". Nadal punktem wyjścia, czy może zaczepienia, jest obserwacja, a wynikająca z niej refleksja wydaje się dojrzalsza niż w niegdysiejszych młodzieńczych utworach. Co zaś do granicy między poezją a dziennikarstwem, ma się ona dobrze - przynajmniej w twórczości tego autora - i z biegiem czasu jest coraz wyraźniejsza.
Dyskusja, nieodłączny element każdego spotkania literackiego, nie ograniczyła się jednak wyłącznie do zaprezentowanych utworów. Pytania uczestników dotyczyły choćby percepcji poezji Adama Zagajewskiego, autora postrzeganego przez dawne środowisko "bruLionu" cokolwiek dwuznacznie: z "nauczyciela i mistrza" stał się w latach 90-tych obiektem krytyki. Baran odniósł się również ironicznie do tzw. "rankingów noblowskich", na których autor "Jechać do Lwowa" jest od kilku lat umieszczany jako rzekomo "jeden z głównych kandydatów". W niczym nie ujmując tak Zagajewskiemu, jak i innym umieszczanym w tych klasyfikacjach autorom, jest to jedynie zgadywanka, warta nie więcej od przysłowiowego wróżenia z fusów.
Kolejne spotkanie w ramach Galerii Literackiej, planowane na 17 listopada, będzie poświęcone rozstrzygnięciu konkursu poetyckiego im. Kazimierza Ratonia.
Jarosław Nowosad