Formy te – jak wyjaśnił artysta, pochodzące z obrazów Władysława Strzemińskiego – są ofiarami najsroższych tortur, zadawanych przez groteskowo przedstawionych SS-manów. W ten oto sposób nowoczesna, abstrakcyjna sztuka staje się obiektem prześladowań ze strony totalitarnego reżimu. Takie prześladowania były zresztą faktem, jeśli nawet nie zawsze pod dyktaturą Hitlera, to na pewno Stalina.
Druga część wystawy, zatytułowana „Ćwiczenia geoplastyczne” i zajmująca przeciwległy róg galerii, wydaje się mieć bardziej optymistyczną wymowę. Przedstawia fragment sali gimnastycznej z wyłożoną materacami podłogą i przymocowanymi do ścian dwiema drabinkami. Jednakże w obu na wysokości wzroku równy ciąg szczebelków urywa się, a biel przechodzi nagle w czerń. Na nią to artysta – malując poszczególne szczeble i tło pod nimi – naniósł barwne, trójwymiarowe kompozycje geometryczne. Są to, wedle słów autora, „uprzestrzennione” wersje dwóch obrazów Pieta Mondriana, będącego przedstawicielem kierunku zwanego neoplastycyzmem. Trzecia „reprodukcja” obrazu Mondriana ułożona została na podłodze z kolorowych materacy. Instalację uzupełniają wiszące obok na ścianie zdjęcia wykonane zostały w prawdziwej, całkiem zwyczajnej sali gimnastycznej, a przedstawiają grupę niepełnosprawnych dzieci wykonujących ćwiczenia rehabilitacyjne.
Czy obrazy Mondriana mają za zadanie „zrehabilitować”, często również „niepełnosprawną”, wyobraźnię współczesnego człowieka, na to pytanie artysta nie dał jednoznacznej odpowiedzi, ale być może jest coś na rzeczy. W każdym razie kompozycję tę wydaje się przepełniać swoista radość, czy to płynąca z nadziei na odzyskanie sprawności (przez nas, a może przez samą sztukę?), czy z jakiegokolwiek innego powodu.
Wystawę można obejrzeć do 3 grudnia.
Jarosław Nowosad